Jeśli chodzi o podrywanie, kobiety są strasznie nudne. Zero polotu i fantazji, maksymalnie trzy utarte scenariusze powtarzane do wyrzygania.
Nie to, co faceci...
Szanowni państwo, dzisiejszy wykład poświęcimy typologii przedstawicieli płci męskiej, będących w trakcie procesu poszukiwania partnerki na całe życie (lub noc. albo pół). Zaprezentowane rozróżnienie oparte zostało o wyniki długoterminowych obserwacji, w jednym przypadku obserwacji uczestniczącej, oraz eksperymentów naukowych.
Pocieszyciel
W tym
miejscu pozwolę sobie przytoczyć jeden z kompromitujących epizodów
z mojego życia.
Stoję
na środku chodnika, zaciskam mocno usta i szybko mrugam oczami żeby
się nie rozpłakać. Misja zakończona niepowodzeniem: właśnie
stałam się jedną z tych dziewczyn, które ryczą
publicznie. Kiedy próbuję wziąć się w garść i ścieram
palcami łzy z policzków by pozbyć się dowodów
porażki podchodzi on. Staje w bezpiecznej odległości, uśmiecha
się lekko i podaje paczkę chusteczek.
-
Wszystko dobrze? Nie ma co płakać, w końcu zawsze się jakoś
układa.
Zażenowanie
z powodu mojej słabości miesza się ze zdumieniem na widok całkiem
ludzkich odruchów, za których wymarcie dałabym sobie
rękę uciąć.
-
Uspokoiłaś się? Już lepiej?
Kiwam
głową i już chcę otworzyć usta żeby podziękować...
-
Dobra, to super- nagle współczujący ton znika, zastępują
go wyszczerzone zęby i lustrujące spojrzenie.- Może w takim razie
dasz mi swój numer i byśmy gdzieś razem wyskoczyli, co?
Odruchy
altruistyczne, ta?
Szanse
powodzenia: Jeszcze jakiś miesiąc temu powiedziałabym, że
raczej marne, jednak przyjaciel (M, dzięki za kolejną lekcję
życia) wyprowadził mnie z tego błędu. Uwaga, uwaga: ta
strategia działa.
Oczywiście
nie we wszystkich przypadkach, bowiem kluczem do sukcesu (powtarzam,
wedle głosu męskiego) jest cierpliwość i dobry tajming. O ile
facet podchodzący do kompletnie obcej kobiety na ulicy ma niewielkie
szanse, to zupełnie inaczej przedstawia się sprawa jeśli w grę
wchodzi znajoma/koleżanka/przyjaciółka.
Prawda
jest okrutna: lecimy na opiekunów i pocieszycieli, którzy
chcą słuchać naszego marudzenia i służą ramieniem, w które
możemy się wypłakać.
Desperat/ Bajkopisarz
Każdy
zna lub znał takiego desperata (lub nawet kilku, gatunek ten stale
powiększa swoją liczebność). Mój miał na imię Andrzej. Według snutych przez niego samego opowieści, lista zaliczonych panienek była długa jak rejestr skarg i zażaleń na PKP, a umiejętnościami zaspokajania
kobiecych pragnień i żądz zawstydziłby nawet Casanovę.
Metody
działania desperata opierają się głównie na polowaniu na
najsłabsze ogniwo stada (w trakcie imprezy przysiądzie się do
każdej dziewczyny, by zrobić rekonesans) i ataku w momencie, gdy ofiara najmniej się tego spodziewa.
Przedstawiciel tego gatunku zrobi wszystko, byle tylko zaliczyć:
przysięgnie na srebra swojej babci, że jest bułgarskim księciem,
odkryje w sobie miłość do szydełkowania lub wyplatania makatek, a
nawet skomplementuje setne zdjęcie twojego kota, które
podetkniesz mu przed oczy.
Powrót
do natury to kolejna ze
strategii uskutecznianych przez desperata, w której zauważyć
można inspirację naszymi praprzodkami : obezwładnić
przy pomocy maczugi, zaciągnąć za kłaki do jaskini. Z tą tylko
różnicą, że w XXI wieku procenty sprawdzają się o wiele
lepiej niż maczuga. I rąk nie trzeba brudzić.
Desperat
Andrzej przyłapany na myciu prezerwatywy:
- No
co?! Przecież nie zapełniłem!
True story.
Szanse
powodzenia: Maksymalnie jakieś 5%, zależne wyłącznie od
„otwartości” lub poziomu upojenia alkoholowego ofiary. Znaczy
wybranki.
Pokrzywdzony przez los
Inaczej,
odwrócony pocieszyciel. Strategia działania pokrzywdzonego
opiera się na wzbudzeniu współczucia i dotarciu do
pierwotnych kobiecych instynktów. Jego domeną są smutne oczy
i łzawa historyjka o okrutnej dziewczynie, której oddał
swoje serce, a ona przeżuła je, wypluła i przydeptała obcasem.
Historia, najpewniej
używana trzeci, szósty lub dwudziesty raz, zawsze okraszona
jest zapewnieniami, że był dla niej czuły, opiekuńczy,
romantyczny, delikatny etc. Wywód nieszczęśliwego romantyka
obowiązkowo musi zostać zakończony sformułowaniami
typu:„zawiodłem się na kobietach, one wszystkie są takie
same”, „chyba nie będę w stanie pokochać nigdy więcej”.
Co w
takim momencie rodzi się w głowie pocieszycielki? Dokładnie tak,
challenge accepted! Uważasz, że ta niewdzięczna dziewucha
była miłością twojego życia? Myślisz, że wszystkie kobiety
są takie same i potrafią tylko ranić? Nie! Pokażę ci, że jestem
inna, wyjątkowa. Sprawię, że zapomnisz o tamtej zdzirze i znów
będziesz w stanie kochać!
Moja
droga, właśnie sama wepchnęłaś się na jego haczyk.
Szanse
powodzenia: dość duże. To nieprawda, że tylko faceci
uwielbiają projekty teoretycznie niewykonalne. Zmienię tego faceta
z niegrzecznego chłopca w niepoprawnego romantyka. Temu o lodowatym
sercu i wierze w związki na poziomie -10, udowodnię, że jego
przeznaczeniem jest szczęśliwe życie u boku żony i czwórka dzieci.
Kobiety kochają takie
projekty, a facet nawet za bardzo nie musi się starać. Większość roboty zrobi sama ofiara...
Cdn...