środa, 12 marca 2014

I level up!

Chyba wracamy do korzeni. Do marudzenia.

Autobus podmiejski, godziny popołudniowe. Za sobą mam dwie godziny męczarni z osiemnastoletnim chłopakiem, który uważa, że gierkówka pierwotnie została wybudowana przez Kazimierza III Wielkiego. W końcu skoro Polskę zastał drewnianą a zostawił murowaną, to logiczne jest przypisywanie mu wszystkich dobrodziejstw naszej ojczyzny, o które zapytam. Zamek w Malborku też Kazik kazał wybudować. I ten na Wawelu. 
Przygotowuję tego orła do matury z historii. Rozszerzonej. Nawet nie pytajcie dlaczego dzieciak, który nie wiedział w którym roku był Chrzest Polski zdecydował się na pisanie rozszerzonej matury. Kiedy sama próbowałam się dowiedzieć, wzruszył tylko ramionami.
Przynajmniej jedną sprawę mam jasną- nie nadaję się na nauczyciela. Zbyt szybko się irytuję. Za często wyprowadza mnie z równowagi to, że dzieciak mnie nie słucha i nie jest w stanie powtórzyć tego, o czym opowiadałam przez ostatnie pół godziny. Za często mam ochotę rzucić mu się do gardła i je rozszarpać.
I uciekłabym w cholerę gdyby nie fakt, że jego zdesperowana matka jest gotowa zapłacić grube pieniądze, byle tylko synek zdał tę nieszczęsną maturę. A skoro płaci nieźle i oceny z testów młodego sukcesywnie się poprawiają to się tak męczymy. On z historią, a ja z nim.


Wracając jednak do opowieści właściwej.
Wsiadłam więc do autobusu z potwornym bólem głowy, kryzysem wiary we własne umiejętności zapanowania nad nerwami i strzępkami nadziei na względnie spokojny wieczór. Usiadłam na wolnym miejscu, włożyłam do uszu słuchawki by odizolować się od trajkoczących kobiet i zamknęłam oczy.
Od czasu kiedy kumpel opowiedział mi jak zmyślni młodzieńcy wycięli mu całą kieszeń dżinsów żeby dobrać się do telefonu i portfela kiedy przysnął w autobusie, staram się zachować czujność i nie przysypiać. Dlatego, gdy tylko poczułam, że ktoś przesunął rękawem kurtki po mojej ręce spoczywającej na torebce, natychmiast otworzyłam oczy. Ujrzałam dłoń. Dłoń wsuniętą do mojej torebki. Dłoń należącą do mniej więcej dwudziestoletniego chłopaka.
- Co robisz, do jasnej cholery?!- warknęłam łapiąc go za rękę.
- Spokojnie, dziewczyno- odezwał się znużonym głosem- przecież tylko ulotkę wrzucałem...
Spojrzałam na niego zdezorientowana, zdziwiona, wkurzona.
- Spałaś, nie chciałem budzić. Po co te nerwy... - rzucił jeszcze odchodząc i wciskając ulotki innym pasażerom.
Po co te nerwy? No do cholery jasnej! Wyciągnęłam z torebki kawałek kartki oraz długopis i nabazgrałam szybko „Gratulacje! Właśnie osiągnąłeś kolejny level chamstwa”. Podchodząc już do drzwi zatrzymałam się na chwilę koło chłopaka i wpakowałam dłoń prosto do kieszeni jego kurki.
- Yyyy?- wytrzeszczył oczy i wydał z siebie dziwny pomruk odskakując odrobinę do tyłu.
- No co? Przecież wkładam, nie wyjmuję!

Rozumiem roznoszenie ulotek. Rozumiem stanie na chodniku i wciskanie ich przechodniom. Rozumiem, choć z pewnymi oporami, rozdawanie ulotek w środkach komunikacji miejskiej (i doceniam myśl strategiczną- w końcu potencjalny obdarowywany nie ma za bardzo gdzie uciec).

Takiego chamstwa jednak nie rozumiem.  

23 komentarze:

  1. Ale żeby chociaż położył obok torebki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, nieee.... lepiej wepchnąć łapę do środka!

      Usuń
  2. Nauczanie za pieniążki to moje ulubione zajęcie. Powiedz, jak wyglądają korepetycje z historii? Po prostu streszczasz mu to i owo czy musisz wyjaśniać mu zależności między wydarzeniami czy jeszcze cos innego?...

    Bardzo ładnie dałaś panu ulotkowemu do zrozumienia, ze z Tobą sie nie pogrywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze mną problem jest taki, że mam pierdolca na punkcie historii. I nosi mnie bardzo. Starałam się opowiadać jak najlepiej umiem. Żeby miał szerszy ogląd na dane wydarzenia wyjaśniałam zależności i powiązania (w końcu jakoś to wypracowanie będzie musiał napisać).
      Ale nie. On nie ogarnia.
      Więc stanęło na tym, że najpierw ja swoje, potem powtarzamy sprawy najważniejsze, na koniec masa testów ściśle pod zadania maturalne.

      Usuń
  3. Oo skąd się tacy ludzie biorą? nie ogarniam oO ale Twoje zachowanie jak najbardziej na miejscu, może się czegoś nauczy -,-
    Korepetycji udzielałam raz dzieciakowi z podstawówki...moja irytacja osiągnęła wtedy apogeum i obiecałam sobie że nigdy więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczyłabym na to, że czegoś się nauczy. To był raczej taki mój odruch, niewiele myślałam nad celem wyższym ;)

      Usuń
    2. ja wczoraj nie wytrzymałam i zje*ałam mojego ucznia. Wyszedł obrażony i podejrzewam, że już nie wróci. Płakać nie będę.
      Marcela

      Usuń
    3. Co powiesz o geniuszu,który w styczniu doznał olśnienia pt Zadam rozszerzenie.
      Dzieciak miał problem ciągiem przyczynowo skutkowym wydarzeń historycznych z różnych krajów.Praktycznie przerobiłam materiał od średniowiecza do współczesności. Co ciekawe po II wojnie światowej pojawiła się czarna dziura! Może winne są podręczniki skaczące z Polski do Francji poprzez Rosję, Anglię?Jestem ciekawa czy to powszechny problem.Czy po prostu miałam zaszczyt przygotowania nie przejawiającego zainteresowania historia ucznia. Grumpy gdy zdał byłam dumna.Niestety bardziej z siebie samej... Życzę cierpliwości i to anielskiej.
      PS Czy tylko mi się zdaje ,że starożytność to najlepiej opanowany materiał.

      Usuń
  4. Człowiek stuknięty chyba z lekka, ale biednego studenta czasami ciężko zrozumieć. Musi roznieść te nieszczęsne ulotki i co poradzisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem biednych studentów! Sama przez X lat byłam biedną studentką i robiłam gorsze rzeczy niż roznoszenie ulotek :P

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o korepetycje z historii byłam kiedyś po drugiej stronie barykady ... to ja je otrzymywałam będą 18 letni pacholęciem :)
    Ale mój nauczyciel różnił się trochę od Ciebie - był chorobliwie otyły, wyjątkowo nieatrakcyjny i ciągle miła katar. taki widoczny smarkał i pluł w chustkę ... niestety obie czynności w tę samą - no nie mogłam się kurwa skupić na dacie chrztu ... ale maturę zdałam pomimo wylosowania pytania o ekspansję Turków Osmańskich - jedynego, którego się bałam..
    Jeśli chodzi o tego grzebiącego - raz mi jeden gość grzebał w torebce w tramwaju, ale on nie chciał zostawić ulotki .. zdecydowanie chciał wyjąć, najlepiej takie z pocztem królów polskich ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bleh, taki koleś nawet mi mógłby obrzydzić historię! Podziwiam, że dałaś radę :)
      I odrobinę jestem ciekawa jak mój uczeń opowiada, albo będzie opowiadał o mnie! ("laska ze słowotokiem i zajobem w oczach", tak coś czuję. )

      Dałaś po łapach?

      Usuń
    2. Czy dałam ??? Ja z Pragi jestem ;)) Najpierw chciałam po dobroci, więc mówię: weź stary, wyjmij tę rękę mojej torby bo jak nie to krzyku narobię ... a on, zamiast docenić moją dobroć to do mnie z łapami ... Nie fajnie się rozbiło, ale nie spękałam .. ;)))
      Nic nie ukradli w każdym razie. No i ci "moi" złodzieje to nie tacy młodzi byli, starzy wyjadacze ...

      Usuń
    3. Aaaa, jak z Pragi to wszystko jasne! :D

      Usuń
  6. Jesteście z powrotem w stolycy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniłam adres zamieszkania na warszawski.

      Usuń
    2. rozwiodlas sie ze piszesz w liczbie pojedynczej? sorry za beszczelne pytanie ale co poradze ze jestem ciekawa

      Usuń
  7. I kwiecień mamy, a tutaj tak pusto..

    OdpowiedzUsuń
  8. gdzie się podziewasz? wracaj.
    proszę?

    OdpowiedzUsuń
  9. fajnie tutaj u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. gdzieżeś Ty? ;)

    OdpowiedzUsuń