Czytelniku,
Musisz
wiedzieć, że raczej nie jestem dobrym człowiekiem.
Rzadko
mówię „przepraszam” i „dziękuję”.
Zwykle
ludzie mnie nudzą albo denerwują.
Średnio
cztery razy dziennie mam ochotę kogoś zabić. W tym przynajmniej
raz – siebie.
Zbyt
często pozwalam by moimi działaniami kierowały negatywne emocje.
Na czym zwykle nie wychodzę najlepiej. Choć nie tak źle, jak osoby
w moim otoczeniu.
Bardzo
trudno przychodzi mi empatia, zrozumienie czy współczucie.
A
przede wszystkim mam problemy z dotrzymywaniem danego słowa.
Ponad
pół roku temu, gdy wróciłam po mało wdzięcznym zniknięciu,
powiedziałam, że nigdzie się nie wybieram. I naprawdę bardzo
chciałam w to wierzyć. Wyszło jak zwykle – obietnicy nie
dotrzymałam. Problem chyba tkwi w tym, że mimo iż bardzo brakowało
mi pisania, nie byłam jeszcze gotowa na powrót.
To
absolutnie moja wina – przyzwyczaiłam Cię do tego, że było
zabawnie. Opisywałam tylko śmieszne, czasem głupie wydarzenia z
mojego życia, kompletnie pomijając fakt, iż życie nie składa się
wyłącznie z nich. Wydaje mi się nawet, że tylko o takich rzeczach
potrafiłam pisać
Dlatego
kiedy w pewnym momencie, w moim życiu przestało być zabawnie, nie
byłam w stanie napisać już niczego.
Od
jakiegoś czasu bardzo tęskniłam za pisaniem. I chociaż w ogóle
nie mam pewności, że jeszcze ktokolwiek będzie miał ochotę
czytać moje wypociny, postanowiłam spróbować jeszcze raz.
W
końcu w życiu chodzi o te małe przyjemności, które sprawiają,
że chociaż na chwilę się uśmiechasz.
Zu.
A wczoraj tu byłam, zastanawiałam się, gdzie poznikały wszystkie posty i gdzie jesteś. Poczytamy nawet o smutach, już nas nie zostawiaj!
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać. Pisz. Będę czytać. Nie musi być śmiesznie, wystarczy "twojo".
OdpowiedzUsuńnooo! nareszcie :)))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoje pisanie :)
OdpowiedzUsuńCzekaliśmy!
OdpowiedzUsuń